Pamiętam taką sytuację z września zeszłego roku, kiedy to gościliśmy na targach DSEi w Londynie i pamiętam gorącą linię z telewizją TVN CNBC, kiedy dziennikarz dzwonił do mnie dwa dni z rzędu usiłując uzyskać mój komentarz do sytuacji związanej z kursem akcji Lubawy. On mnie poprosił o komentarz na temat trwającego już drugi dzień, dwucyfrowego wzrostu akcji Lubawy. Dokonałem wówczas szybkiego rachunku sumienia, co takiego wydarzyło się w spółce, kilka tygodni wcześniej, co się dzieje aktualnie, co się ma zdarzyć w przyszłości, no i oczywiście poza świadomością rozwoju tej spółki i całej Grupy, nie dostrzegłem żadnych nadzwyczajnych zdarzeń, które mogły być przyczyną do tego typu wzrostu kursu. Spółka w żaden sposób nie komunikowała się z rynkiem odnośnie jakichkolwiek zdarzeń, nie komentowała tego w jakikolwiek sposób, a mimo wszystko kurs rósł. Z kolei, kiedy przekazywaliśmy Państwu, w naszej ocenie, dobre informacje związane z wydarzeniami, czy to w spółce dominującej, czy to w spółkach zależnych, kurs spadał. Tak naprawdę konia z rzędem temu, kto odgadnie, jakimi prawami rządzi się w tym zakresie rynek.